Z pasji do pszczół 

Ewa Bociąga, księgowa z wykształcenia, pszczelarka z zamiłowania, znana jest, między innymi, bywalcom naszej Chaty Małolata. Przeczytajcie o jej miłości do pszczół, którym zawdzięczamy dużo więcej, niż nam się zdaje.

Oto historia, jakich… niewiele. Niezwykła, bo niezwykła jest jej bohaterka, która połączyła pracę zawodową z ciekawą pasją, w której widać także troskę o najbliższe otoczenie i los całej planety.

Pasieka z dziada pradziada

Kiedy Ewa Bociąga wybierała studia z zakresu matematyki finansowej i ubezpieczeniowej, nie przypuszczała, że będzie dzielić życie między cyfry i… pszczoły. Jak się jednak okazało, silniejsza okazała się rodzinna tradycja pszczelarstwa, obecna w jej rodzinie. – Pszczołami zajmował się mój dziadek i już jako dziecko podglądałam jego pracę przy ulu. Później, kiedy zmieniłam stan cywilny, okazało się, że pszczelarstwem zajmuje się także rodzina mojego męża, a konkretnie moi teściowie. I to właśnie od nich dostaliśmy kilka pierwszych uli – tak powstała nasza pasieka, która w ciągu ośmiu lat dość mocno nam się rozrosła. Pszczoły w rodzinie Bociąga są obecne od lat. Niestety, nie zawsze było tak kolorowo – po pierwszej wojnie światowej została wytruta populacja pszczół. Prababka męża podjęła się odbudowy pasieki, własnoręcznie przywożąc pociągiem z Niemiec nowe roje w rojnicach, czyli specjalnych skrzynkach, w których bezpiecznie mogły zostać przetransportowane pszczoły. I tak, krok po kroku, udało się doprowadzić do tego, że ciągłość tradycji została zachowana – wspomina Ewa. – Razem z mężem Mateuszem jesteśmy piątym pokoleniem, opiekującym się tymi pożytecznymi stworzeniami. Nasi dwaj synowie również coraz chętniej angażują się w życie pasieki, ucząc się od nas i pomagając nam opiekować się pszczołami. Ta tradycja, przekazywana z pokolenia na pokolenie jest dla mnie niezwykle cenna i sprawia, że czuję się dumna z tego, co robimy – podkreśla pszczelarka.

Jak się okazuje, praca z pszczołami to także świetny sposób na odpoczynek od codziennego zgiełku i wymagającej pracy w księgowości, oderwanie się od skomplikowanych obliczeń i odciążenie umysłu. – Słuchanie pracy pszczół działa na mnie relaksująco – śmieje się nasza bohaterka, która w przeszłości studiowała także pedagogikę, co również okazało się „prorocze”.

Na warsztaty do Chaty

Przypadek zrządził, że Ewa Bociąga trafiła do Chaty Małolata wraz ze swoim synem, który z własnej inicjatywy zaproponował Marcie Kucharskiej oraz kolegom i koleżankom udział w warsztatach pszczelarskich. I tak też się stało – w 2022 r. jego mama po raz pierwszy postanowiła podzielić się z dziećmi swoją pasją i doświadczeniem, a przede wszystkim uwrażliwić je na los pszczół, które są jednymi z najbardziej pożytecznych istot w naszym ekosystemie. – Nie każdy ma możliwość zobaczyć sprzęt pszczelarski czy same pszczoły z bliska, zaobserwować jak funkcjonują pszczele rodziny i jak wiele im zawdzięczamy – mówi Ewa. Od tamtej pory warsztaty przewinęły się przez okoliczne szkoły i przedszkola, a jedne z nich prowadził wspólnie z nią syn pszczelarki, który z dużym zaangażowaniem przekazuje wiedzę innym dzieciom, które uważnie słuchają, zadają pytania i niecierpliwie czekają na kolejne spotkanie. – Wielką radość i satysfakcję daje mi obserwowanie tej ciekawości u dzieci, które przełamują strach przed pszczołami, ustępujący miejsca fascynacji – mówi z uśmiechem.

Praca wre jak w ulu

Najintensywniejszy okres w pszczelarstwie przypada właśnie teraz (z Ewą Bociągą rozmawiamy na przełomie maja i czerwca – przyp. red.), kiedy pszczele rodziny bardzo szybko się rozwijają. Wymaga to stałej obserwacji i troski, polegającej na zapewnieniu wystarczającej ilości miejsca dla rozrastających się rodzin. – Najciekawsze jest obserwowanie tego rozwoju. Pszczoły są jak jeden organizm, współpracują razem dla dobra całego ula. Każda z nich ma swoje zadanie, a jednymi z najważniejszych jest budowa ramek z węzy, pilnowanie ula, sprzątanie go, wychowywanie młodszych pokoleń pszczół oraz dbanie o królową. Pszczoły są w stanie samodzielnie wyhodować nową królową, wybierając najlepsze jajeczko i karmiąc je mleczkiem pszczelim. To zdumiewające, że każda z nich wie, co ma robić w danym momencie i jakie zadanie zostało jej przydzielone w pszczelej społeczności – mówi Ewa Bociąga i dodaje: – Te pracowite stworzenia żyją jedynie 40 dni w okresie intensywnej pracy, jakim jest okres od maja do końca lipca. 21 dni spędzają w ulu, ucząc się fachu, natomiast w pozostałe dni wylatują z ula po miód czy pyłek pszczeli, które są im niezbędne do prawidłowego rozwoju. Jedna pszczoła potrafi wyprodukować zaledwie jedną małą łyżeczkę miodu przez całe swoje życie. Wiedzę na temat pszczół zdobywa się przez lata praktyki. Nie da się wszystkiego nauczyć na kursie pszczelarstwa. Trzeba się tym naprawdę interesować i poświęcać czas na naukę rzemiosła.

Pszczoły zbierają nektar nazywany nakropem, który przynoszą do ula. Składują go w plastrach, przenosząc z miejsca na miejsce. Komórki z już gotowym miodem pokrywają woskowym zasklepem, dzięki czemu wilgoć, zanieczyszczenia i bakterie nie są w stanie dosięgnąć miodu. W procesie dojrzewania miód gęstnieje i zmienia swoje właściwości chemiczne. Miód nie może zawierać więcej niż 18 procent wody. – To, czy w danym roku będziemy mieli miód rzepakowy, akacjowy, gryczany czy wielokwiatowy, oraz czy wystąpi spadź, zależy od wielu czynników: pogody, pożytku wokół pasieczyska, ale przede wszystkim od samych pszczół, bo to one decydują, dokąd lecieć i co sobie przyniosą do ula. Obserwacja przyrody i wiedza o czasie kwitnienia roślin są kluczowe dla pszczelarzy, którzy starają się utrzymać wysoką jakość swojego miodu – tłumaczy Ewa.

Nie tylko miód

Pszczoły dostarczają nie tylko miodu, ale także innych cennych produktów. Jednym z nich jest propolis – naturalny antybiotyk o właściwościach dezynfekujących, stosowany przy przeziębieniach, zarówno u dzieci, jak i dorosłych.

Pszczoły przynoszą również pyłek kwiatowy, który jest bogatym źródłem witamin i minerałów. Pyłek kwiatowy pomaga w regeneracji organizmu, zwłaszcza po chemioterapii i innych zabiegach medycznych. Można go spożywać, rozpuszczając w wodzie i dodając trochę miodu dla smaku. Jest to doskonałe uzupełnienie diety, szczególnie dla osób, które potrzebują wzmocnienia odporności.

Dodatkowo, pszczoły dostarczają wosk pszczeli, który w pasiece Ewy Bociągi jest wykorzystywany do produkcji świec. Świece z wosku pszczelego nie tylko oczyszczają powietrze w domu, ale także neutralizują fale elektromagnetyczne, pochodzące z urządzeń elektronicznych, a zatem również mają pozytywny wpływ na nasze zdrowie.

Bardzo zdrowe jest również powietrze z ula. Inhalacje nim pozytywnie wpływają na samopoczucie i zdrowie człowieka – nie tylko profilaktycznie wzmacniają naszą odporność, ale też leczą różne choroby, na przykład katar sienny i inne infekcje dróg oddechowych. – Gdy otwieram ul, to czuję ten wyjątkowy zapach, powietrze z ula jest przesycone wyjątkowymi aromatami zapachami, które pomagają się wyciszyć i zrelaksować – tłumaczy Ewa.

Na koniec warto wspomnieć o jadzie pszczelim – stosowanym tradycyjnie jako naturalny lek na różne dolegliwości, w tym reumatyzm. – Trzeba również pamiętać, że pszczoły są nieocenione jako zapylacze roślin. Większość owoców i warzyw, a nawet ubrania, które mamy z bawełny są owocem pracy pszczół, które zapylając kwiaty, zapewniają obfite plony. Dlatego tak ważne jest, aby pamiętać o ich znaczeniu i chronić te pracowite owady przed wszelkimi szkodliwymi czynnikami, które mogą wpływać na ich zdrowie.

Taki mamy klimat…

Pszczoły znalazły się w obliczu poważnego zagrożenia ze względu na intensywne stosowanie chemii (szczególnie oprysków) w rolnictwie, co prowadzi do zmniejszenia ich populacji. Dodatkowo, zmiany klimatyczne i coraz intensywniej rozrastające się aglomeracje miejskie, przy jednoczesnym kurczeniu się obszarów zielonych, także wpływają na ilość dostępnych dla pszczół kwiatów. Oznacza to mniejsze ilości nektaru, ale także ogranicza miejsca, w których pszczoły mogą odpocząć po pracy.

Pszczoły, podobnie jak ludzie, podatne są na różnego rodzaju choroby, a stosowane w rolnictwie substancje chemiczne dodatkowo osłabiają ich odporność. – Dlatego musimy zrozumieć, że nasza działalność ma bezpośredni wpływ na życie pszczół, a ich zagrożenie to problem nie tylko dla pszczelarzy, ale całego ekosystemu. Warto również podjąć konkretne działania, takie jak tworzenie obszarów zielonych w miastach, sadzenie kwiatów w ogrodach, przygotowanie poidełek, pozostawianie owadom części nieskoszonych trawników oraz ograniczenie stosowania chemii w ogrodach i uprawach. To podejście może pomóc w zatrzymaniu spadku populacji pszczół i zachowaniu równowagi w przyrodzie – wyjaśnia Ewa Bociąga.

Możesz zostać pszczelarzem!

Rozpoczęcie przygody z pszczelarstwem wymaga solidnego przygotowania i odpowiedniego wyposażenia. – Po pierwsze, konieczne jest zakupienie roju pszczół, a wraz z nim niezbędnego sprzętu, m.in.: uli, ramek, podkurzaczy, dłut miodarek czy stołów do odsklepiania. Zanim zainwestujemy we własne pszczoły, warto zdobyć doświadczenie, na przykład pracując co najmniej przez cały sezon w pasiece u doświadczonego pszczelarza. To umożliwi zdobycie praktycznej wiedzy i uniknięcie wielu błędów, które mogą się pojawić podczas pierwszych prób pracy z pszczołami. Warto również pamiętać o konieczności zarejestrowania pasieki u weterynarza i poddawania jej regularnym kontrolom. Dzięki temu możemy być pewni, że nasze pszczoły są zdrowe i nie stanowią zagrożenia dla innych pasiek będących w okolicy. Pszczelarstwo to nie tylko praca w pasiece, ale także prowadzenie dokumentacji i dbanie o formalności. Dobrym pomysłem jest związać się z lokalnym związkiem pszczelarskim, który może zapewnić wsparcie. A przede wszystkim, należy mieć na uwadze, że pszczelarstwo to nie tylko biznes, ale także odpowiedzialność i troska o te cenne stworzenia. Dbajmy o nasze pszczoły, uczmy się od doświadczonych pszczelarzy i bądźmy świadomi swojej roli jako opiekuna pszczół. Dzięki temu rozpoczniesz swoją przygodę z pszczelarstwem w sposób odpowiedzialny i z szacunkiem dla natury – kończy Ewa Bociąga, właścicielka pasieki w Zalesiakach.

Najnowsze

Wyjątkowe chwile w kadrze

W nowym cyklu przedstawiamy lokalne firmy oraz pozytywnie „zakręconych” członkówlokalnej...

AKCJA-REKRUTACJA!

SPECJALISTA DS. HANDLU (RYNEK DROGOWY I BUDOWLANY) Jesteś ukierunkowany na...

Trawertyn z Raciszyna w kolebce państwa polskiego

W „Wieściach z Raciszyna” rzadko piszemy o naszym Zakładzie...

Nowa przestrzeń, nowe możliwości

Odwiedzamy po raz kolejny Chatę Małolata, która zyskała niedawno...
spot_img

Nie przegap

Wyjątkowe chwile w kadrze

W nowym cyklu przedstawiamy lokalne firmy oraz pozytywnie „zakręconych” członkówlokalnej...

AKCJA-REKRUTACJA!

SPECJALISTA DS. HANDLU (RYNEK DROGOWY I BUDOWLANY) Jesteś ukierunkowany na...

Trawertyn z Raciszyna w kolebce państwa polskiego

W „Wieściach z Raciszyna” rzadko piszemy o naszym Zakładzie...

Nowa przestrzeń, nowe możliwości

Odwiedzamy po raz kolejny Chatę Małolata, która zyskała niedawno...

Bezpieczeństwo, komfort, motywacja…

O zakończonej niedawno inwestycji, związanej z budową ekranów akustycznych...
spot_imgspot_img

Wyjątkowe chwile w kadrze

W nowym cyklu przedstawiamy lokalne firmy oraz pozytywnie „zakręconych” członkówlokalnej społeczności. Gościem pierwszego odcinka jest Milena Szymanek, właścicielka studia fotograficznego Atelier w Raciszynie. Od pasji do biznesu – Odkąd pamiętam, uwielbiałam...

AKCJA-REKRUTACJA!

SPECJALISTA DS. HANDLU (RYNEK DROGOWY I BUDOWLANY) Jesteś ukierunkowany na sukces i osiąganie wyników? Lubisz rozmawiać z klientami? Szukasz pracy w firmie o ugruntowanej pozycji...

Trawertyn z Raciszyna w kolebce państwa polskiego

W „Wieściach z Raciszyna” rzadko piszemy o naszym Zakładzie Obróbki Kamienia w Wojkowicach (woj. śląskie), ale tym razem mamy się czym pochwalić! Unikatowy na...

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj