Rozmawiamy z Julią Kołtek, prowadzącą zajęcia z języka angielskiego w Raciszyńskiej Chacie Małolata, której zainteresowania wykraczają daleko poza edukację najmłodszych.
Julio, powiedz proszę na początek kilka słów o sobie.
Nazywam się Julia Kołtek i jestem rodowitą raciszynianką. Uczę się w trzeciej klasie II LO im. Romualda Traugutta w Częstochowie, gdzie przygotowuję się do matury międzynarodowej. A po lekcjach, dwa razy w tygodniu, uczę dzieci z Raciszyna języka angielskiego.
Jak to się stało, że zaangażowałaś się w zajęcia w Chacie Małolata? Ktoś Cię polecił czy to była Twoja własna inicjatywa?
W jakimś sensie był to zbieg okoliczności. W ramach jednego z przedmiotów w szkole, jesteśmy zobowiązani rozwijać umiejętności w trzech kierunkach: kreatywność, aktywność fizyczna oraz wolontariat. Któregoś dnia moja była nauczycielka angielskiego – pani Michalina Strykowska – opowiedziała mi o działalności Marty Kucharskiej, która prowadziła inicjatywę „Książka za uśmiech”. Gdy po jakimś czasie okazało się, że powstaje Chata Małolata, zaczęłyśmy rozmawiać o moich lekcjach angielskiego dla dzieci. Kilka miesięcy po otwarciu świetlicy zbudowałyśmy program systematycznych zajęć. Z Martą świetnie się dogaduję i jestem wdzięczna, że mogę uczyć jako wolontariusz. Chata Małolata pojawiła się w moim życiu we właściwym miejscu i czasie.
Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę! Byłaś zaskoczona zainteresowaniem, jakie wzbudziły Twoje lekcje?
Tak, nie spodziewałam się, że będzie aż tylu chętnych do nauki i z jednego dnia w tygodniu zrobią się dwa. W dwóch grupach mam w sumie ok. 24 osoby, z których część dojeżdża na zajęcia spoza Raciszyna.
W czym tkwi tajemnica Twojego sukcesu? Jaki masz pomysł na dzieci, które z taką uwagą Cię słuchają i chętnie wykonują przygotowane przez Ciebie zadania?
Do młodszych dzieci trzeba mieć inne podejście niż do nastolatków. W tym wieku dużo się śpiewa, tańczy, kładzie nacisk na ruch i zdolności manualne. Dzieci nie tylko chcą słuchać, ale zależy im też, by same zostały wysłuchane, traktowane z uwagą i szacunkiem. Tak właśnie staram się z nimi pracować. Lubię przychodzić do Chaty Małolata i dzielić się wiedzą. Moje dzieci są otwarte i ciekawe ludzi oraz świata, rozmowne, zabawne, mają chęci do nauki, co sprawia, że przebywanie z nimi jest przyjemnością. To dla mnie taka odskocznia. Powoli wkraczam w świat dorosłych, a jednocześnie mam możliwość pielęgnowania w sobie wewnętrznego dziecka. Potrzebuję tej energii.
Zabawa zabawą, ale czy Twoim zdaniem nauka angielskiego jest w tej chwili czymś absolutnie niezbędnym?
Oczywiście! Praktycznie w każdym zakątku świata dogadamy się po angielsku. Uważam, że nauka języków obcych rozwija i poszerza horyzonty. Oprócz języka angielskiego, uczyłam się też niemieckiego i francuskiego, a w przyszłości planuję rozpocząć naukę japońskiego, włoskiego oraz być może łaciny.
Wszystko, co mówisz, brzmi bardzo dojrzale. Powiedz proszę, czy mając już takie doświadczenie, wiążesz swoją przyszłość z zawodem nauczyciela?
W tej chwili myślę i skupiam się bardziej na psychologii, jednakże niczego nie wykluczam. Mam jeszcze trochę czasu – do końca szkoły ponadpodstawowej, może się jeszcze dużo wydarzyć.
Zostawmy na koniec obowiązki i naukę. Co jeszcze Cię kręci, tak prywatnie – czym się interesujesz?
W wolnym czasie lubię robić zdjęcia – gdy tylko urzeka mnie jakiś obraz, wyciągam telefon. Poza tym, lubię pisać m.in. wiersze – przelewam w ten sposób odczuwane przeze mnie emocje i refleksje na papier. Chętnie sięgam także po książki – głównie kryminały i literaturę psychologiczną. Nie pogardzę dobrym filmem czy serialem, przede wszystkim jednak odnajduję się w muzyce. Chciałabym podjąć się gry na pianinie i gitarze. A kiedy tylko zrobi się cieplej, planuję powrót na rower i do grania z kolegami w piłkę nożną.
Życzymy powodzenia i dziękujemy za rozmowę!